Organizację urodzin własnego dziecka zaczęłam jakieś 4-5 tygodni przed samą imprezą, natomiast zupełnie nie wiem jak to się stało, że zapomniałam o zaproszeniach na urodziny! Finał był taki, że robiłam je niemal w nocy, w wieczór porzedzający ostateczny dzień wręczenia zaproszeń gościom… Tak, żeby zdążyli zaplanować sobie spotkanie z nami… Wyszło prawie jak w tym przysłowiu, o szewcu co bez butów chodzi :)
Zaproszenia zrobiłam najprostsze na świecie – kwadrat plus kółko:
Pozdrawiam serdecznie :)